Nie bez powodu nazywana jest klasyczną, bowiem większość par (głównie zaczynających przygodę z seksem) zaczyna kochać się właśnie w tej pozycji. Jest ona wygodna oraz bardzo przyjemna dla obojga kochanków. I podobno najlepsza dla par, starających się o dziecko.
Lubicie patrzeć sobie w oczy, podczas gdy on przejmuje kontrolę nad akcją? Ta pozycja jest dla Was. To jedna z najbardziej popularnych, łóżkowych konfiguracji, którą można modyfikować na kilka sposobów.
Po bożemu
Nazwa „pozycja misjonarska” pochodzi prawdopodobnie on nauki chrześcijańskich misjonarzy, którzy uważali ją za jedyną dopuszczalną podczas stosunku seksualnego kobiety i mężczyzny. Była ona popierana przez św. Tomasza z Akwinu oraz innych przedstawicieli Kościoła średniowiecznego, którzy uważali że właśnie w taki sposób powinno współżyć małżeństwo.
Blisko siebie
Ogromną zaletą pozycji misjonarskiej jest wzajemna bliskość, jaką odczuwają kochankowie. Zwróceni do siebie twarzą, mogą patrzeć na siebie, całować się i przytulać. Oboje odczuwają sporą przyjemność, bowiem penetracja jest dość głęboka. To idealna propozycja na rozgrzanie atmosfery w sypialni.
Różne warianty
W pozycji klasycznej kobieta spoczywa na plecach z rozłożonymi, wyprostowanymi lub lekko ugiętymi nogami, podczas gdy parter podpierając się na łokciach lub dłoniach nadaje tempo. Zbyt częste kochanie się w ten sposób może prowadzić do monotonii i nudy, dlatego nawet najwięksi fani „misjonarza”, powinni eksperymentować z różnymi wariantami tej pozycji:
- Kobieta zgina nogi i kładzie je na ramionach mężczyzny, który klęczy przed partnerką, opiera się na wyprostowanych dłoniach lub chwyta biodra kochanki.
- Pani przyciąga kolana do swoich piersi – idealna pozycja dla par, które pragną bardzo głębokiej penetracji.
- Jeśli natura bogato obdarzyła mężczyznę, kobieta może ściągnąć uda. W tym wariancie penis dodatkowo pociera łechtaczkę partnerki, a wargi sromowe silnie uciskają członka. Obustronna rozkosz gwarantowana.
- Kobieta oplata nogami biodra lub pas partnera. Pozycja ta jest idealna w sytuacji kiedy penis nie grzeszy wielkością, bowiem krocze kobiety jest odsłonięte i spłaszczone, co ułatwia penetrację. Kochając się tak, kobieca łechtaczka jest intensywnie drażniona, a partnerka może aktywnie uczestniczyć w stosunku, poruszając rytmicznie biodrami.